poniedziałek, 24 września 2007

Chwila, moment, proces...

Jednym z naczelnych grzechów Człowieka jest uznanie że życie jest statyczne, gdy jest ono procesem. Dokładniej jest procesem z pamięcia, czyli procesem który istotnie zależy od swojej historii. Z tego głównego błędu wynika wiele błędów szczegółowych.

1

Jest mi w tej chwili bardzo dobrze, składa się na to wiele rzeczy, między innymi towarzystwo, ale też to że jadę 4 godzinę pociągiem i piszę notkę do bloga. Wreszcie dlatego że ostatni tydzień był ciężki, i gro tego szczęścia wynika z nicnierobienia-przez-cztery-godziny. Szczęście tej chwili wynika nie tylko z niej a z tego co ją poprzedzało.

Wszystkie próby zaklęcia szczęśliwej chwili kończą się katastrofą, grą, maskaradą, teatrem...

Owszem można zakląć chwilę, ale procesu z definicji nie. Po pierwsze życie jest procesem nieodwracalnym. Po drugie nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki, nawet jeśli rzeka będzie ta sama, osoba która do niej wchodzi --- zmieni się. Gdyby całkowicie odtworzyć moment i to co do niego prowadzi, nawet to nie będzie powrotem (lecz pierwszą wyprawą).

Każdy powrót jest nową wędrówką.

2

W pierwszej wersji pracy o Jedności przeciwieństw chciałem na przykładach pokazać że przeciwieństwa są tym samym, a jeśli nie są tym samym to nie mogą być przeciwieństwami.

A co z przeciwieństwem życia i śmierci? One nie są przeciwieństwami! Jakże stan może być przeciwieństwem procesu? Tylko proces może być przeciwieństwem procesu, a stan --- stanu.

Cóż może być przeciwieństwem życia? Umieranie Ale przecież życie jest umieraniem. Jakie jest przeciwieństwo śmierci? Przeciwieństwem śmierci jest to do czego, chociażby, dążyli magowie Archipelagu --- niezaburzone trwanie. Ale owo trwanie jest właśnie śmiercią, bo źycie jest zmianą.

3

Od drugiej strony podszedłem do tego problemu jakiś czas temu. Czytałem "Grobowce Atuanu" i tam w jednej scenie Artha-Tenar tańczyła samotnie przed Pustym Tronem, skomplikowany taniec, którego elementem było podrzucanie noża. Odtańczenie tego tańca było niezbędnym rytuałem*.

Stąd "pusty taniec" rytuał tańczony dla pewnej formy, rytuał z którego nic nie płynie.

Ale czy nie tak kończy każda próba zaklęcia czegoś? Chciano zachować słowa Mojżesza, Chrystusa, Machometa, i co z tego przyszło? "Jaki koń jest, każdy widzi." Może jednego Buddę udało się zachować, ale to dlatego iż zachowano stawanie się buddą, a nie samego Buddę.

Jakimż niewdzięczym powiernikiem dobrych nowin jest papier! Można go dokładnie przepisywać w nieskończoność, a i tak w drugim pokoleniu cała jego treść odpłynie. Co innego zachować coś w żywej, zmiennej tradycji ustnej. Niby wszystko od razu jest tracone, a mity Pogan widać do dziś w bajkach ciemnej rusi.

*Hmm. Tak to zapamiętałem. Ale w książce znalazłem tylko to:

Wyciągnęła rękę i szybkim ruchem wysunęła zza jego pasa ma­ty stalowy sztylet, który mu dała. Mężczyzna pozostał nieruchomy,niby okryty szatami posąg. Ostry z jednej strony sztylet miał tylko cztery cale długości;był miniaturą noża ofiarnego. Stanowił część stroju Kapłanki Gro­bowców i musiała go nosić razem z kółkiem na klucze, pasem z końskiego włosia i innymi przedmiotami; nikt nie wiedział, do czego służą niektóre z nich. Używała sztyletu wyłącznie podczas jednego z tańców, jakie wykonywała przed Tronem o nowiu: pod­rzucała go do góry i chwytała. Lubiła ten taniec, dziki rytm wybija­ny stopami o podłogę. Z początku kaleczyła sobie palce i dopiero po pewnym czasie nauczyła się chwytać zawsze za rękojeść.

Reklama:

Zachęcam do zajrzenia na: http://fizolof.blogspot.com/

Moja strona domowa zmieniła adres: http://jbhome.wikidot.com/

Ta strona nie będzie już updejtowana. Blog został przeniesiony na: http://jbhome.wikidot.com/blog:start

Blog: