piątek, 28 września 2007

Bablefish

Hmm do ostatniego posta miałem teksty ze zintegrowanej z AmaroKiem przeglądarki tekstów, która była podłączona do strony: letras.terra.com.br, która to jest po portugalsku.... No i jednego tekstu tam nie było, wygooglałem i postanowiłem uploadować... (i wtedy dowiedziałem się że strona jest po portugalsku.) Ale jakem Geek, tak postanowienie spełnić muszę.

Szybko sobie odpaliłem bablefisza i podążałem za jego bełkotem schizofrenika.
Soon! Its contribution was sent correctly and will thus be published that it will be evaluated by our team. Very obliged for its contribution! :)


Zgaduje że trzecia forma liczby pojedyńczej to jakiś zwrot grzecznościowy.

I oto dlaczego nigdy nie będzie dobrego komputerowego tłumacza. Cause its aint all there. Nie cały przekaz infrmacji jest na płaszczyźnie języka.

Archibald kiedyś zrobił taka reklamę:
Znak drogowy: "Slow men at work" i podpis "Wolni ludzie pracują".

Nie cała treść przekazu była w treści znaku. Zgodzie z zasadami języka angielskiego przekład był poprawny! Gdyby dać tam przecinek to można byłoby rozważać slow pełniące funkcję czasownika.

A Pana Rejowe gadanie?
Polacy nie gęsi, swój język mają.


To zdanie jest źle rozumiane przez polaków. Bo nie chodzi że Polacy to nie gęsi (wiec mają swój język), ale gęsi ma tu funkcję przymiotnika zatem: "Polacy nie maja języka gęsi, a swój.".

Skąd komputer ma wiedzieć że konstrukcja "Niech Marysia mi przyniesie", była na kresach w 19 wieku grzeczną prośbą? A jak wie, to skąd ma wiedzieć że jakieś zdanie, albo jakaś książka dzieje się w we wspomnianym miejscu i czasie? Do tego trzeba książkę zrozumieć, z tym czasem sobie tłumacze nie radzą.

A co zrobić z moimi postami gdzie wyższy język miesza się ze slangiem geeków i przekleństwami?

A przy tłumaczeniu formularzy internetowych, wygląda to np: tak

Imie: ______| [_______]
Nazwisko:___| [_______]

Mamy tabelę i w lewej kolumnie są określenia zawartości prawej. Bablefish grzecznie przetłumaczył mi "Sexo" na "Sex", ale już "Masculino" na "Men" nie potrafił. Gdyby był w stanie załapać układ graficzny tekstu (który też niesie sporo danych, mógłby zgadnąć że to na m to w 90% języków europejskich facet).

Tłumaczenie tekstu wymaga zatem dużo więcej roboty niż sobie lingwiści myślą.

Jedyne na co możemy liczyć przekłady potrafiące czasem trafić we właściwy kontekst i prawie zawsze omijające ten bardzo zły.

MOTR

Jedyny zespół popowy którego słucham "Middle of the Road", jeden z wielu zespołów 'jednego hitu' w Anglii.

W zasadzie fajne jest to że w tekstach które są bardzo krótkie i które bardzo się powtarzają jest całkiem sporo zdań fajnych w kontekście piosenki.

W "Samson and Delilah" jest zwrotka:

Ain't no glory in this fable
Like the story Cain and Abel
Sanson's gonna turn the tables.*

Bo w opowieściach biblijnych rzeczywiście ain't no glory.

A w "Yellow River":

So long, boy, you can take my place
I got my papers, I got my pay
So pack my bags and I'll be on my way
to Yellow River

(...)

Got no time for explanations, got no time to lose
Tomorrow night you'll find me sleepin' underneath the moon
And Yellow River


-----
*A potem jest:

Sanson had a feeling
That God would guide his feeble hand.
Man, you should 've seen him
Pushin' pillars from the stand.

poniedziałek, 24 września 2007

Chwila, moment, proces...

Jednym z naczelnych grzechów Człowieka jest uznanie że życie jest statyczne, gdy jest ono procesem. Dokładniej jest procesem z pamięcia, czyli procesem który istotnie zależy od swojej historii. Z tego głównego błędu wynika wiele błędów szczegółowych.

1

Jest mi w tej chwili bardzo dobrze, składa się na to wiele rzeczy, między innymi towarzystwo, ale też to że jadę 4 godzinę pociągiem i piszę notkę do bloga. Wreszcie dlatego że ostatni tydzień był ciężki, i gro tego szczęścia wynika z nicnierobienia-przez-cztery-godziny. Szczęście tej chwili wynika nie tylko z niej a z tego co ją poprzedzało.

Wszystkie próby zaklęcia szczęśliwej chwili kończą się katastrofą, grą, maskaradą, teatrem...

Owszem można zakląć chwilę, ale procesu z definicji nie. Po pierwsze życie jest procesem nieodwracalnym. Po drugie nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki, nawet jeśli rzeka będzie ta sama, osoba która do niej wchodzi --- zmieni się. Gdyby całkowicie odtworzyć moment i to co do niego prowadzi, nawet to nie będzie powrotem (lecz pierwszą wyprawą).

Każdy powrót jest nową wędrówką.

2

W pierwszej wersji pracy o Jedności przeciwieństw chciałem na przykładach pokazać że przeciwieństwa są tym samym, a jeśli nie są tym samym to nie mogą być przeciwieństwami.

A co z przeciwieństwem życia i śmierci? One nie są przeciwieństwami! Jakże stan może być przeciwieństwem procesu? Tylko proces może być przeciwieństwem procesu, a stan --- stanu.

Cóż może być przeciwieństwem życia? Umieranie Ale przecież życie jest umieraniem. Jakie jest przeciwieństwo śmierci? Przeciwieństwem śmierci jest to do czego, chociażby, dążyli magowie Archipelagu --- niezaburzone trwanie. Ale owo trwanie jest właśnie śmiercią, bo źycie jest zmianą.

3

Od drugiej strony podszedłem do tego problemu jakiś czas temu. Czytałem "Grobowce Atuanu" i tam w jednej scenie Artha-Tenar tańczyła samotnie przed Pustym Tronem, skomplikowany taniec, którego elementem było podrzucanie noża. Odtańczenie tego tańca było niezbędnym rytuałem*.

Stąd "pusty taniec" rytuał tańczony dla pewnej formy, rytuał z którego nic nie płynie.

Ale czy nie tak kończy każda próba zaklęcia czegoś? Chciano zachować słowa Mojżesza, Chrystusa, Machometa, i co z tego przyszło? "Jaki koń jest, każdy widzi." Może jednego Buddę udało się zachować, ale to dlatego iż zachowano stawanie się buddą, a nie samego Buddę.

Jakimż niewdzięczym powiernikiem dobrych nowin jest papier! Można go dokładnie przepisywać w nieskończoność, a i tak w drugim pokoleniu cała jego treść odpłynie. Co innego zachować coś w żywej, zmiennej tradycji ustnej. Niby wszystko od razu jest tracone, a mity Pogan widać do dziś w bajkach ciemnej rusi.

*Hmm. Tak to zapamiętałem. Ale w książce znalazłem tylko to:

Wyciągnęła rękę i szybkim ruchem wysunęła zza jego pasa ma­ty stalowy sztylet, który mu dała. Mężczyzna pozostał nieruchomy,niby okryty szatami posąg. Ostry z jednej strony sztylet miał tylko cztery cale długości;był miniaturą noża ofiarnego. Stanowił część stroju Kapłanki Gro­bowców i musiała go nosić razem z kółkiem na klucze, pasem z końskiego włosia i innymi przedmiotami; nikt nie wiedział, do czego służą niektóre z nich. Używała sztyletu wyłącznie podczas jednego z tańców, jakie wykonywała przed Tronem o nowiu: pod­rzucała go do góry i chwytała. Lubiła ten taniec, dziki rytm wybija­ny stopami o podłogę. Z początku kaleczyła sobie palce i dopiero po pewnym czasie nauczyła się chwytać zawsze za rękojeść.

czwartek, 20 września 2007

(09:12:31 PM) Hania: tak na marginesie, to zaskoczyly mnie Twoje rozwazania o boskiej jazni (zdaje sie ze notka z przedwczoraj czy przedprzedwczoraj) zawsze mialam Cie za podlego materialiste* :P

*Materialistę nie w sensie liczenia każdego grosza, a materialistę w sensie wiary iż wszystko co istnieje jest materialne.

Odpowiedziałem:
(09:12:18 PM) GG: Mam warstwy ;)


No i to był klasyczny przykład zbycia niewiedzy żartem.

Bo jak się dłużej zastanowić to jestem ateistycznym Mistykiem. Znaczy z jednej strony moja wizja świata jest całkowicie materialistyczna, z drugiej mogę rozważać jaźń Boga, a teraz w AmaroKu leci:
To matka syna Bożego, co chroni nas od złego, co chroni w nocy i we dnie, tych co jej polecają się.

O tyle o ile jedna sfera umysłowości, jakiś jeden konkretny kawałek umysłu musi być spójny, o tyle pomiędzy tymi kawałkami już sprzeczności mogą być. Może być sprzeczność pomiędzy sferą działania a myślenia:
Wierzmy* tak, jakby wszystko od tego zależało
Działajmy tak jakby nic nie zależało od wiary

* Z Modleniem się przykład już nie działa, bo modlenie się jest już działaniem...

Ale ile sprzczności jest pomiędzy zachowaniami w różnych sytuacjach?
Nie chodzi o to że te same sytuacje wywołają inne reakcje:

Z płaczem Larysy było tak: czasem wywoływał u mnie dzikie napady złości, krzyczałem na siostrę, przedrzeźniałem ją, robiłem miny, więc ona tym głośniej szlochała, więc tym większa złość rosła we mnie... a czasem --- jej płacz podnosił wysokie fale współczucia, bliźniaczego smutku, próbowałem ją wtedy niezdarnie pocieszać (...)


Ale o to że w różnych sytuacjach optymalne są różne sposoby zachowania. Z Informatykami jeden, z Filozofami inny... Czasem się zapomnę i jakiś informatyk poznaje Kartezjusza dowód na istnienie Boga. I te zachowania nie mają wspólnego korzenia... Chyba nie ma jakiegoś metasystemu, który je zawiera.

Ważniejsze jest jednak to że w zasadzie może być tak że ma się jeden system przekonań, a działą się tak jakby się miało inny. Albo też różne sfery działania wyglądają jakby wynikały z różych światopoglądów.

Może tak jest efektywniej? Czyli możliwe że narzucenie więzów na efektywność działania, wymaga zrezygnowania z integralności umysłu...

Bo narzucam maksymalny poziom szczęścia działając tak jakby Boga nie było (zatem kiedy koledzy idą na rekolekcje ja zdobywam kwalifikacje, albo pije browca..., albo książkę czytam), i myśleć tak jakby On był.

Albo wręcz w jednych obszarach samego myślenia, zakładać jego istnienie a w innych nie.

Oczywiście dało by się tak wymodelować umysł, by móc uznać że on jest niesprzeczny, trzebaby użyć typowo Tomistycznych sztuczek:
Czy istnienie Boga jest oczywiste. Przecież mamy dwa rodzaje oczywistości, oczywistość samą w sobie, i oczywistość ze względu na nas. Bóg oczywiście jest oczywisty sam w sobie, ale ze względu na człowieka już nie.

Z tym że samo konsekwentne wykorzystywanie Tomistycznych sztuczek jest gwałtem na efektywności. Bo niesamowicie udziwnia ładny model człowieka.

Wszyscy są elektrycznymi mnichami.
Więc przemierzajmy pogodne przestrzenie
Lecz żadna niech się ojczyzną nie stanie
Duch świata nie zna ciasnego spętania:
Na każdym stopniu większe rozszerzenie,
Ledwo gdzieś się zadomowimy,
A już nas ospałość i gnuśność nuży,
Bo nawyk tego jedynie ominie,
Kto co dzień gotów do dalszej podróży


Kurt Vonnegutt wyraził to dosadniej:

Człowiek albo umiera z nudów, albo sra ze strachu po gaciach


PS. Hmm. Dostaje coraz bardziej samodzielne projekty...

środa, 19 września 2007

O czym byśmy nie gadali, kończymy na rozmowie o jednym...

(09:15:22 PM) Hania: czarnej afryki? oni tam zdaje sie mieli fizia na punkcie labedzi.... czy z czyms myle?
(09:15:19 PM) GG: Hmm. Nie było o tym. Ale ja to moglem przeczytać niedokładnie.
(09:17:18 PM) GG: To było czytane jakoś na starcie studiów równoległych ;)
(09:18:01 PM) Hania: nie, predzej mi sie cos przewidzialo...
(09:17:56 PM) GG: Ależ nie. To na pewno mój błąd.
(09:18:49 PM) Hania: skadze! - mysle, ze jednak moj
(09:18:49 PM) GG: Nalegam. Mój błąd.
(09:20:07 PM) Hania: jestes bardzo uprzejmy, jednak wydaje mi sie, ze moj. wlasciwie, skad w Afryce labedzie...
(09:20:38 PM) GG: Ach, przecież to w Afryce, żyją tak często wykorzystywane w przkładach złych epistemologów, czarne łabędzie.
(09:23:12 PM) Hania: skoro jednak fruwaja tam calymi, zapewne, stadami, i sa codziennym widokiem, nic dziwnego, ze nie ma o nich ani slowa w afrykanskiej mitologii. jak o naszych golebiach. przeciez to oczywiste.
(09:24:24 PM) GG: Jednak my żyjemy w kulturze Europejskiej. A przecież Egipcjanie czcili np. wzmiankowanego kiedyś Hipopotama. A przecież Hipopotam był również zwierzęciem im znanym.
(09:27:52 PM) Hania: hm... to powazny argument... niemniej nie mozesz udowodnic ze mieszkancy Afryki czcili labedzia metoda udowodnienia (niezaprzeczalnie) ze Egipcjanie czcili hipopotama....
(09:30:27 PM) GG: Ja tylko wskazuję na taką możliwość. A ponieważ w Naturze prawie każda możliwosć ma swoją realizację (skoro niesprzeczne są ryby z lampą na czole, w rowie mariańskim istnieją). W ten oto sposób niniejszym dowodzę że łabądź był czczony w Afryce.
(09:38:29 PM) Hania: i w tym wlasnie tkwi blad... nie jest prawda, ze w Naturze prawie kazda mozliwosc posiada realizacje - wprost przeciwnie! rozpatrzmy analogie mitologia afrykanska - ludzkie zycie (np Twoje) zobacz, jak niewielki procent swoich potencjalnych mozliwosci realizujesz (np moglbys byc teraz w technikum samochodowym albo na Majorce) tak samo w Naturze niewielki procent mozliwosci jest zrealizowany. tym samym - jest bardzo bardzo malo prawdopodobne, aby labedz byl czczony w Afryce.
(09:43:56 PM) GG: Nie mogę się zgodzić. Mylisz tutaj osobę i próbę statystyczną. Ja jako ja owszem nie mogę zrealizować wszystkich możliwości, natomiast w społecznej próbce osób podobnych do mnie wszystkie możliwości są zrealizowane. Tak samo o ile to że w jednym plemieniu czczono łabędzie jest owszem (i tu się zgodzę) mało prawdopodobne, ale wśród wszystkich plemion afryki na przestrzeni trzech tysięcy lat jej histrii? To że jakieś plemie je czciło jest wręcz pewne.
(09:51:49 PM) Hania: niestety, wciaz nie jestem przekonana. otoz wydaje mi sie, ze - biorac pod uwage niezwykle bogata i roznorodna flore Afryki - realizacja tak nieciekawej mozliwoci jak kult labedzia jest jednak malo prawdopodobna. oczywiscie, istnienie wielu plemion na przestrzeni wielu lat jest mocnym argumentem - a jednak! ktore z nich zdecydowaloby sie otoczyc czcia labedzia, majac do wyboru zebre, slonia, antylope, kolczatke...?
(09:52:23 PM) Hania: hm, nie flore... faune. mialo byc faune [oups]
(09:52:15 PM) GG: Poddaje się. Masz rację. W obu kwestiach.
(09:55:09 PM) Hania: :D no nie... czy to znaczy, ze wlasnie uznajemy prawdziwosc dwoch sadow sprzecznych? (i to tylko dlatego, ze sa moje)
(09:55:09 PM) GG: Właśnie. Nigdy nie szanowałem logik niesprzecznych... strasznie mało z nich wynika.
(09:56:49 PM) Hania: mhm, z naszej rozmowy natomiast wynika w tej chwili wszystko. jak lubi powtarzac Los: (p i ~p) -> cokolwiek
(09:57:05 PM) GG: Tylko jeśli zaakceptujemy prawo dunsa szkota (?). Natomiast w mojej nowej teorii prawdy...
(09:57:09 PM) GG: ;)
(09:58:01 PM) Hania: mhm....?
(09:58:50 PM) GG: Oj. No to idzie tak że prawda jest zrelatywizowana do sytuacji. Przykładowo jeśli budujesz dom możesz przyjąć źe ziemia jest płaska, natomiast jak budujesz most co ma 20 km, to warto wziąć poprawkę na krzywiznę ziemi.
(10:01:22 PM) Hania: chyba mi juz o tym wspominales... ej, ale do tego mozna wszystko naciagnac. tzn, zasadniczo, Twoja teoria prawdy pozwala mi zyc w moim malym swiecie falczywych (?) przekonan, jesli sa one dla mnie wygodne :) ok, ja tak moge.
(10:02:19 PM) GG: Właśnie o to chodzi. Jeśli się sprawdzają w danej sytuacji to są (z definicji) prawdziwe. Nie ma co ich odrzucać w sytuacji w której się sprawdzają, tylko dlatego że gdzieś daleko, daleko już nie obowiązują.
(10:04:58 PM) GG: Więc reasumując masz rację we wszystkich trzech przypadkach ;)
(10:06:52 PM) Hania: ale... to Ty tez? we wszystkich, hm, czterech? i Twoja teoria prawdy jest bezwarunkowo prawdziwa?
(10:06:54 PM) GG: Czy jest prawdziwa zobaczymy ;) Bo to oceni pani Gęgotek ;)
(10:07:29 PM) GG: No nie ja całkowicie nie mam racji. Bowiem w jednej sytuacji muszę być już niesprzczny ;)
(10:09:31 PM) Hania: no nie... nie mozesz nie miec racji, skoro sa Twoje urodziny.
(10:09:41 PM) Hania: (to aksjomat)
(10:09:26 PM) GG: lol
(10:10:11 PM) GG: Też racja.
(10:11:11 PM) GG: W jednej książce były elekroniczne mnichy. Czyli roboty, które służyły żeby wierzyć za właścicieli, jeden z bochaterów był właśnie elektrycznym mnichem i mógł wierzyć w siedem sprzecznych rzeczy na raz
(10:13:47 PM) Hania: "wysoko na skalistym polwyspie siedzial elektryczny mnich na znudzonym koniu..."
(10:14:37 PM) Hania: no wiesz, jakby pogrzebac w psychice czlowieka to wiekszosc z nas ma w sobie cos z elektrycznego mnicha
(10:14:34 PM) GG: Nie wiem. Znaczy mnich sobie z tego zdawał sprawę.
(10:16:43 PM) GG: A tacy na przykład logicy wydają się twierdzić że wszystko ma być niesprzeczne, czyli nie zdaja sobie sprawy ze sprzeczności.
(10:17:41 PM) Hania: nie lubimy logikow, co?
(10:17:40 PM) GG: Jeden mnie ulał, drugi nie miał mnie na liście ;)
(10:17:51 PM) GG: Tak mamy na pieńku.

Lol

(09:15:50 PM) Krzyś: czestotliwosc = 2pi/czesosc?
(09:15:32 PM) GG: Coś jak
(09:17:13 PM) Krzyś: nie,
(09:17:16 PM) Krzyś: jakos inaczej

poniedziałek, 17 września 2007

Koan

Sussman attains enlightenment
In the days when Sussman was a novice, Minsky once came to him as he sat hacking at the PDP-6.

“What are you doing?”, asked Minsky.

“I am training a randomly wired neural net to play Tic-Tac-Toe” Sussman replied.

“Why is the net wired randomly?”, asked Minsky.

“I do not want it to have any preconceptions of how to play”, Sussman said.

Minsky then shut his eyes.

“Why do you close your eyes?”, Sussman asked his teacher.

“So that the room will be empty.”

At that moment, Sussman was enlightened.

Z ogłoszeń drobnych

Chyba będę robił zakupy w xkcd. Skoro transport jest 11.99 dolarów to może ktoś chce cos tam kupić?

Link

http://catb.org/esr/jargon/html/magic-story.html

Złamać siebie

Przejrzałem poprzednie posty (w sensie wcześniejsze niż dziś), ble, masakra.

Zapis stanu ducha. Czasem mam tak jak biegnę po grani. I z jednej strony nie lubię ich, z drugiej mają dużą wartość. Nie można kochać punktu nie kochając krzywej, która do niego prowadzi.

Ból jest tylko pomiędzy jednym stanem a drugim, bo nie ma pomiędzy nimi łagodnego przejścia. Trzeba się złamać. Siłować ze sobą i wygrać.

Bieg nie rozumie spoczynku, i to jest przewaga tego drugiego.

Kwiaty nocą.

Praca ze Słowem

bo, widzisz, to bardzo rozmyta wizja. takie rzeczy maja to do siebie, ze w koncu czlowiek (np ja) zostaje z kilkoma abstrakcyjnymi metaforami, jednym opisem wnetrz i nieadekwatnym do calosci tytułem :P


Uhm. Zdarza się.

niedziela, 16 września 2007

Krok

Bezsenność.

Po walce z jawą poddaje się jej. Wstaje i mam ochotę coś napisać. Oczywiście w tym stanie nie mam co. Bo w dużym projekcie trzeba 'być'. a na mały trza mieć pomysł. Ach! Cokolwiek. Zmiana w dobrym kierunku.

Parę moich lepszych kawałków powstało właśnie w nocnych zrywach.

Moonwalking.

Jakież to okropnie nie wiedzieć czym się jest, nie móc przypisać jednej etykiety.

Hmm. Na mojej wizytówce jest napisane programista.

Czasem zazdroszcze Hani że np. potrafi malować, Oli śpiewu w chórze itp. Ale jednak nie mogę być wszystkim tym czym być mogę. Zbyt kuszące rozcieńczyć się w tym czym się jest, by nie być tym kim się jest. Rozpłynąć się w stawaniu się sobą. Może to jest człowiek nikt? Chyba raczej WW biegnący po grani.

Po grani, po grani tu mi drogi nie zastąpią pokonani, tylko łapią w pół za nogi, krzyczą nie idź, krzyczą stań, ci co w pół stanęli drogi i zębami, pazurami, kruszą grań.


Ostatnio zrozumiałem co znaczy biec bo grani. Po grani można tylko biec, bo jak się stanie i zacznie zastanawiać gdzie się jest, to się straci równowagę i spadnie. Grań służy do tego żeby z jednego miejsca dojść w inne.

Widzę drugi brzeg.

Pewienem tego a nic się nie mylę że bądź za długą bądź za krótką chwilę, będziesz jednak u brzegu, gdzie dalej nie masz biegu, gdzie odpoczynek i sen nieprzespany tako panom jako i chudym zgotowany. A wieczne może ile znakomitych, tyle pod wodą żywi skał zakrytych


Oczywiście nie chodzi tu o ten brzeg i o tą podróż, chodź i tej podróży znam koniec.

Wracając. Czemuż jedności jaźni nie towarzyszy jedność określenia, ba choćby jedność samookreślenia. Sekret jedności przeciwieństw. Jaźń jest jedna na swoim poziomie, ale na poziomie swojego pozania siebie się rozpada. Zapewne gdyby poznała siebie w swej jedności, rozpadła by się na kawałki (kompletne samopoznanie musi druzgotać. Cieszmy się ze ślepoty... Ślepiec nie widzi ciemności)

Jakaż piękna kosmogonia wyrosłaby z tego zdania! Bóg-jaźń poznaje siebie i rozpada się na tysiąc kawałków-ludzi, którzy nie wiedzą kim są. Pewnego dnia poznają siebie, stana się sobą i cykl się powtórzy.

Tańczyć na skrzydłach
Innego wiatru


Co do jaźni. Chyba niedawno zrozumiałem Fichtego. Naczelną zasadą wszelkiego poznania jest

Ja = Ja


Rozwinięte jako:

Ja bezwzględnie i koniecznie ustanawia swój własny byt, bowiem ustanawia go i ustanawia go koniecznie


Tym co wiąże cały świat jest (moja) jaźń, bez niej może owszem byłoby coś, ale to coś nie byłoby po nic. Byłaby wielość, brakłoby jedności.

Skoro jaźń istnieje to musi istnieć koniecznie.

Pytanie dlaczego istnieje coś niż nic jest bezsensowne. Samo pytanie ustanawia owo coś bowiem nie ma sytuacji w której istnieje pytanie dlaczego jest raczej nic niż coś.

42


Czterdzieści dwa. Wieczna odpowiedź na pytanie ile jest sześć razy dziewieć.

Ech nie złapałem kiedyś tego dowcipu, założyłem że jeśli to ma być śmieszne ma się zgadzać. Załorzeniowa postać rzeczywistości...

Idąc za złymi wskazówkami
Można dotrzeć w ciekawe miejsce


Najciekawszy aksjomat: Dla każdego A poradzisz sobie z A.

Nie mówię że doprowadził mnie w dobre miejsce, nie mówię że doprowadził mnie tam gdzie chciałem, nie mówię że każdy kawałek drogi był fajny...

Mówię że prowadził mnie ciekawą drogą.

Tak na marginesie: szukałem dobrego obrazu emocji tu i teraz:



(Jak zwykle xkcd).

Obraz jest do zapamiętania dla mnie. Metafora też.

I jeszcze jedno: http://docs.google.com/Doc?id=dcwr2qmr_292cnwxbd

Jednak coś wyszło z nocnego pisania. Hope its fun to read.

piątek, 14 września 2007

Zaleta bycia fizykiem ;)

Jak powiem coś o interferencji a filozof-sceptyk powie mi że on o czymś takim nie słyszał, że nie wie co chodzi, że o tym tylko się czyta w periodykach, i że to w ogóle takie niepewne, zawszę mogę mu odpowiedzieć że jak robiłem w zeszłym roku doświadczenie to interferencja jeszcze działała.

Myśli

Moje myśli biegały końmi

Moje myśli ostatnio mają strukturę grafu. Jest pewien zbiór faktów które wzajemnie się wspierają, uprawomocniają. I ni jak tego nie da się przelać na papier... Bo każdy z nich z osobna brzmi fałszywie. A od któregoś moja pracę muszę zacząć.

Te słowa, zaczerpnięte z deklaracji niepodległości, możnaby przełożyć na nowomowę tylko używając jednego terminu: "myślozbrodnia"

Mam nadzieję że moje myśli da się na język filozofii przełożyć lepiej.

czwartek, 6 września 2007

Benchmarks

W pracy zobaczyłem takie przypisanie:
str=str==null:"";

Mały quiz co ono robi?Jeśli str jest nullem przypisuje mu wartość "" (pustego ciągu znaków) Ale to jeszcze nic kiedyś znalazłem boolean foo = e.isEditable()?false:true;

Pokazałem to koledze i patrzał w jak w święty obraz, i powiedział: ""No tak..., ale to przypisanie jest szybsze niż if.

To zrobiłem benchmarka.

Najpierw pównałem czasy wykonywania ifa i operatora trójkowego na int-cie. Dostałem:

Test IF 1 took: 14173915617 (IF 1 to if(i!=0)i=0;)
Test IF 2 took: 14379876656 (IF 2 to if(i==0)i=0;)
Test tt 1 took: 12861274581 (tt 1 to i=i==0?i:0;)
Test tt 2 took: 12820057624 (tt 2 to i=i!=0?i:0;)
Total tests time 12.861274581s.
Total time 54.244589651s.

Dla stringa (oznaczenia takie same, ale za zero wpada null lub "".

Test IF 1 took: 18965727769
Test IF 2 took: 14334927392
Test tt 1 took: 14242425705
Test tt 2 took: 13405839734
Total tests time 18.965727769s.
Total time 60.957413565s.

To co ciekawego wyszło, to to ze czas wykonania ifa zależy od tego czy daje on true, czy false (if(true) jest szybszy niz if(false)).

Benchmarki wykonałem własnym programem do mikrobenczmarków. Pliki są dostępne u Łosia.

środa, 5 września 2007

Warchoł

Taka antysokratejska postawa, ma ona bardzo zły PR w Polsce. Dla mnie jest bardzo pozytywna.

Tekst piosenki ze strony Jacka Kaczmarskiego. Polecam też wycinki wywiadów o tym utworze.


- Warchoł! - krzyczą. Nie zaprzeczam,

Warchoł jest szczery. Wie kim jest.

Tylko własnym prawom ufam:
Wolna wola jest człowiecza,
Pergaminów nie posłucha.

Pergamin to prawo, prawo narzucone przez Państwo. Warchoł reprezentuje całkiem sensowną postawę:"Dlaczego mam słuchać Prawa? Przecież nie ja je stanowiłem". (Jeśli odpowiedziom na pierwsze pytanie jest: "Bowiem prawo jest dobre dla Rzeczypospolitej", to Warchoł może go słuchać.) Warchoł nie szanuje prawa dla prawa, może szanować prawo dla czegoś innego.

Zupełnie inną postawą jest postawa: "Kłamie inkaust, krew jest szczera//Układ jest, by powód był do zdrady//Podpis by sie go wypierać".


Boska ręka w tym, czy diabla,
Szpetnie to, czy właśnie pięknie -
Wola moja jest jak szabla:
Nagniesz ją za mocno - pęknie.

Tutaj skoncentrował bym się nie na tym że wola Warchoła pęka, ale na tym że nie da się jej nagiąć. Warchoł jest człowiekiem "którego łatwiej złamać niż nagiąć do własnych celów".

A niewprawną puścisz dłonią -
W pysk odbije stali siła;
Tak się naucz robić bronią,
By naturą swą służyła.

Warchoł służy tylko temu któremu chce służyć. Służy tylko gdy jest to zgodne z jego naturą.

Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara -
Nie uczynią też i dworaka.
Wychwalali zasługi i cnoty
Podsycali pochlebstwem wady,
A ja służyć - nie mam ochoty,
Warchołowi - nikt nie da rady!

Lubię tany, pełne dzbany,
Sute stoły i tapczany,
Płeć nadobną - niesurową
I od święta - Boże Słowo.

Lecz ni ksiądz, ni okowita
Piekłem straszy, niebem nęci,
Ani żadna mnie kobita
Wokół palca nie okręci.

Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!

Moja wreszcie groza ducha. Inaczej to kaczmarski wysłowił w innej piosence: "Bo przed Bogiem za posła nie chcesz Jezuity,".
Warchoł szanuje Wiarę, a nie Religię.

Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara -
Nie uczynią też i dworaka.
Wychwalali zasługi i cnoty
Podsycali pochlebstwem wady,
A ja służyć - nie mam ochoty,
Warchołowi - nikt nie da rady!

Jakbym ja był człowiek z wosku
W rękach wodzów, niewiast, klechów -
Mógłbym ich zostawić troskom
Cały ciężar moich grzechów.

Warchoł jest odpowiedzialny sa swoje czyny. Nie daje tej odpowiedzialności sobie odebrać. Bez względu czy odbiera mu ją Prawo, czy człowiek.

Ale znam tych stróżów mienia,
Sędziów sumień, prawdy zakon,
Spekulantów odkupienia -
Bo znam siebie - jako tako.

Ulepiony i pokłuty
Niepotrzebny będę więcej;
Rzucą w ogień dla pokuty
I umyją po mnie ręce.

Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara,
Nie uczynią też i dworaka.
Zły? - być może. Dobry? - a czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie.
Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Bo to jest dziwne... Grzesznicy dają świętoszkom spokój, a świętoszki grzesznikom nie.

Jacek Kaczmarski
14.1.1993

niedziela, 2 września 2007

Radości programowania:

Z javadoca log4j:

parse

public java.util.Date parse(java.lang.String s,
java.text.ParsePosition pos)
This method does not do anything but return null.

Utopia

Jakimż nieporozumieniem jest twierdzenie że w Utopii nie ma problemów!

Utopia różni się tym od nie-Utopii że w Utopii wszystkie problemy wynikają z tego że rzeczywistość jest taka a nie inna, w nie-Utopii zaś istnieją problemy generowane przez same społeczeństwo.
-- Czym jest droga?
-- Idż?
-- Co to jest droga, gdzie jest droga?
-- Kroczę nią.

Reklama:

Zachęcam do zajrzenia na: http://fizolof.blogspot.com/

Moja strona domowa zmieniła adres: http://jbhome.wikidot.com/

Ta strona nie będzie już updejtowana. Blog został przeniesiony na: http://jbhome.wikidot.com/blog:start

Blog: