Śmiesznie jest jak jakiś filozof najpierw mówi nie powołujmy bytów ponad potrzeby, mówi że połowa tego co istnieje nie istnieje. A potem żeby jego system miał sens wpuszcza do nioego Boga.
Osobiście wolę założyć istnienie materii (a w Boga wierzyć, nie wiedzieć). . .
Do Berkeleya biję.
Choć jedno mu przyznać --- zdefiniował istnienie (jak na swe czasy dziś ta tfu Fizyka, psuje te jego definicje --- istnieje prąd czy wskazówka amperomierza?).